Jak żyć, panie...... i panowie?

 Przestałem się kilka lat wstecz jakkolwiek dziwić temu, ostatnio, że skandynawskie filmy to z reguły same thrillery i kryminały. Przestałem się dziwić po tym, jak na kilka tygodni, któregoś przedwiośnia, nawiedziła nas istnie skandynawska aura. Było wilgotno, bardzo mgliście, szaro, bez słońca. Faktycznie, dół taki, że nic tylko iść i kogoś zastrzelić w lesie. Niech potem jakiś Wallander szuka, znajdzie albo nie! Od kilku dni mamy aurę bardzo upalną, ze wysokimi temperaturami, upalną. Leje się po człowieku, ubranie od ciała jakimś nitro by trzeba odklejać, full of discomfort, duchota, wszystkie czułe miejsca na ciele dają o sobie znać, wszędzie coś gniecie, uwiera, nic się nie chce. Samego siebie nie poznałem, stwierdzając, że przestaję się dziwić tym dzieciakom, co po Afryce biegają z karabinami. Taki żar, że aż chce się wziąć i strzelać. Tak, aura zawsze była i zawsze jest trudna. Z litości i ucieczki przed byciem nudnym nie wymieniam już jesiennej deprechy, czy też zmęczenia wiosennego. Nie ma beznadziei, można się jednak dopatrzeć jaśniejszej strony, prawie dosłownie jak w znanej piosence poniżej. Patrząc dziś w przedburzowe niebo, komentowaliśmy: tam czarno, nad tamtą miejscowością też czarno, z tamtej strony jaki horror, wszędzie horror, nieeee, na szczęście nad południem - jest iskierka optymizmu - nad południem jest szaro.

Komentarze

Popularne posty