Szpakowski i smutek spełnionych nadziei. O przemijaniu x+1

Zdjęcie: Transfery Piłkarskie FB

Dziś ma być rozegrany mecz finałowy MŚ w piłce nożnej w Katarze. Wielu komentatorów mówi na to wielki finał, choć ja nie widzę powodu. Okazja to będzie szczególna, jeśli Francja wygra. Od 60 lat nikt nie zdobył mistrzostwa dwa razy pod rząd i druga rzecz, złoto zdobędzie jakiś tam z imienia Thuram, syn Liliana Thurama, mistrza świata z 1998. Nie wiem, czy była już taka sytuacja. chyba nie, dwóch pokoleń mistrzów. 

To będzie wieczór szczególny. Z komentatorstwem pożegnać się ma tym meczem Dariusz Szpakowski, główny komentator piłkarski TVP - szczególnie na wielkich imprezach, od prawie 40 lat. Muszę przyznać, co zresztą stało się niedawno i bardzo mnie zaskoczyło, że wiele panu Dariuszowi zawdzięczam. Niedawno  zamieściłem komentarz na stronie społecznościowej dużego portalu, w którym napisałem, że Szpakowski jest komentatorem słabym i że zastanawiam się jakie miał plecy, że tyle przetrwał. Dzięki panu Darkowi dowiedziałem się w końcu prawdy osobie, w odpowiedziach na komentarz, dotyczących mnie, nie  "Szpaka". Otóż, że: "mój ojciec miał słabe nasienie czy wytrysk", że mam strasznie mały iloraz inteligencji", że jestem nieudacznikiem który nic w życiu nie osiągnął". I wiele innych. Ogólnie nic nie mam do ludzi którzy cenią pana Darka, jako komentatora i rozumiem taki pogląd. Nie wiedziałem zresztą, że ma tylu zwolenników. 

Co miałem zawsze do Szpakowskiego? Może wyjaśnię, że zawsze, czyli głównie kiedyś. Od jakiegoś czasu już to olewałem, uznawałem że to zło konieczne i właśnie że chyba ma straszne plecy, skoro komentuje za lewicy, za prawicy, za kleru. Zawsze do niego miałem to, że: ględził, mylił się koszmarnie dużo razy, miał śmieszne wpadki, nie miał umiejętności "czytania gry", językowo był strasznie biedny, językowo nigdy nie był w modzie. Ponadto teraz słychać już po nim, po brzmieniu głosu, że ma lata i ma nie swoje albo źle  dobrane uzębienie.  Szanuję każdy wiek, ale nie twierdzę, że w każdym wieku trzeba robić wszystko. W zasadzie w ogóle uważam, że futbol jest grą dynamiczną, dyscypliną ludzi młodych i raczej niestarzy powinni go komentować. Podobnie jak rocka, gatunek ludzi młodych i pierwotnie buntowniczy, powinni omawia dziennikarze niestarzy, a nie Wojciech Mann. Owszem, miał plus Dariusz Szpakowski, tą umiejętność podkręcenia emocji głosem i komentarzem, ale jak dla mnie to mało. Zwrócę też uwagę na dwie sprawy. Pamiętam końcówkę Jana Ciszewskiego. Potem zaraz prawie że nastał Szpakowski. No jak nastał, tak się skoczyła era progresu w polskiej piłce. Sprawą drugą jest to, że we wczesnej fazie jego panowania przy poziomie retorycznym polskich sportowców, a szczególnie piłkarzy, każdy komentatorem był orłem krasomówstwa. Wówczas piłkarz unikał kamery, a jak już się mu nie  udało od niej uciec, wyrzucał z siebie takie:

 - Noooo, Jurek mi kopnył, żech polecioł i strzelił ja.

Od wieli lat natomiast każdy ekspert piłkarski w studiu lub transmitujący mówi ładniej i ciekawiej od Szpakowskiego. Napiszę więcej, często ładniej i ciekawiej mówią sami piłkarze.

Oczywiście nie jest to tak, że kilkadziesiąt lat poszło w piździec, minimum było spełnione. Można więc "Szpakowi" podziękować, zwłaszcza że to trochę też rzecz o przemijaniu. Kupa lat i kawał życia jednak, w związku z czym, mimo  ogólnie negatywnej opinii o nim jako komentatorze, pewnie będę wracał z rozrzewnieniem. Krąży mem po facebooku, na którym jest napisane, że ludzie nie tęsknią za PRL-em, tylko za normalnymi stosunkami międzyludzkimi. Dopisuję wówczas często w komentarzu, że gdyby te stosunki były takie normalne, Lista Wildsteina byłaby trzy razy krótsza. Ci ludzie po prostu tęsknią za młodością. Pewnie za jakiś czas barwa głosu Szpakowskiego prawdopodobnie wzbudzi we mnie wzruszenie lub ciepłe skojarzenie właśnie na podobnej zasadzie. 

Było jak było, ale jednak było, więc zakończę może optymistycznie i miło. Krążą różnej długości listy, zawierające wpadki  Szpakowskiego. Na tych listach mieści się zwykle jedna, która według mnie da się obronić. Wpadką nie  jest, a wybitnie eleganckim zwrotem. Choć pytanie oczywiście, czy akurat to autor miał na myśli. W jakimś meczu były jakieś zakłócenia w transmisji. Gdy zniknęły, "Szpaku" powiedział: "dostałem sygnał z Warszawy,  że transmisja idzie bez zakłóceń, więc  dalej możemy oglądać mecz we dwójkę". Przecież to "we dwójkę" to przekazanie każdemu z miliona odbiorców, że to właśnie on jest szczególny i komentator relacjonuje specjalnie dla niego.

Komentarze

Popularne posty