Jak bramkarz stworzył głupka
Podobno dawny bramkarz Adam Matysek został prezesem czy dyrektorem sportowym Górnika Zabrze. Przynajmniej sobie przypomniałem faceta. Zupełnie przyzwoity bramkarz poziomu reprezentacyjnego. Pamiętam, że w dużym stopniu dzięki niemu wygraliśmy wyjazdowy mecz z Norwegią, ówczesnym faworytem grupy, który to mecz z kolei dobrze nas usadowił na pierwszym miejscu w grupie. Podzieliłem się tą myślą w social mediach i ktoś odpowiedział, że „coś tam pograł”. Dziś statystyka może i wskazuje na „coś”, ale realnie była to ważna statystyka. Wygraliśmy mecz, potem grupę, dzięki czemu awansowaliśmy po 16 latach na turniej i po wielu latach tkwienia na zapleczu piłkarskiego sracza. Ten mecz i Matysek mi się kojarzą z czymś nieco innym, wspomnieniem, które mocno bawi. Otóż przed nim Pły słowa trenera Engela, że nie ma numeru jeden w bramce reprezentacji, bo Matysek i Dudek są równie dobrzy, w świetnej formie,zdecyduje dyspozycja w danej chwili. Bardzo się to nie spodobało znanemu ekspertowi Janowi Tomaszewskiemu. Znanemu, co nie znaczy że znającemu się. Pieklił się „Tomek”, że musi być jeden bramkarz, który ma zagwarantowane miejsce w bramce i wówczas jego postawa jest pewniejsza. Bo Kazik Górski tak robił, bo za króla Ćwieczka coś tam było. Zrozumiałem wtedy, że komentator piłkarskiej przyszłości tyle jest wart co najbliższy mecz. W spotkaniu z Norwegią bowiem Matysek bronił świetnie, jednak niestety, mając dużo roboty, doznał kontuzji i na drugą połowę wyszedł Dudek, który też bardzo dobrze bronił. Wyszło więc, że Engel miał zdecydowanie rację, gotowi do gry mają być dwaj bramkarze i mieć świadomość że właśnie wchodzą na boisko. Ładnie byśmy wówczas wyglądali, gdyby było jak chciał Tomaszewski, że drugi bramkarz ma gdzieś tkwić wystraszony i niewierzący w to, że może grać. Od tamtej pory wydaje mi się, że Tomaszewski to autor prognoz, które się nigdy nie sprawdzają. Adam Matysek zresztą fajnie komentował oceny Tomaszewskiego: „Obrażał mnie ten głupek Jan Tomaszewski”.
Komentarze
Prześlij komentarz