Kot nie dał rady, Kowalczyk nie, mnie też nie poszło


To oczywiście lekka parafrazka słynnego: Mickiewicz nie żyje, słowacki nie żyje i ja te z się słabo czuję. Pesymizm i malkontenctwo sportowe, rewelacja, dawno nie miałem okazji. Sportowcom wczoraj i ostatnio tak poszło i nie poszło. Justyna Kowalczyk, to wiadomo, nie te lata. Kamil Stoch zdobył złoty medal, jaki pesymizm i malkontenctwo? Super było. Był też niezawodny Maciej Kot. Zajął na olimpijskich zawodach na średniej skoczni 19 miejsce. Został zapytany, czy jest z tej pozycji zadowolony:
- No oczywiście, że jestem niezadowolony. Nie po to 7 dni w tygodniu wypruwam z siebie żyły na każdym treningu, żeby teraz być zadowolonym z tak odległego miejsca - podsumował zły na siebie Maciej Kot..
W swoim stylu zatem Kot powiedział. Mnie nie poszło, no bo tak. Miałem biegać na nartach najpierw koło Oravic, potem w Zubercu. Ostatecznie biegałem, biegaliśmy z psem – sorry, tylko w dookoła Oravic. Dlategoż to, że świeciło słońce i pięknie tam było. Cieszyliśmy się słońcem, szkoda było czasu na przejazd. Trzeba się było nacieszyć się też pewnością warunków. Poza tym, pisząc wprost, lata nie te, czułem że mi sił nie starczy aż na tyle biegania. 
Tutaj mi się przypomina anegdota z czasów krótko po tym, jak Wisława Szymborska otrzymała Nagrodę Nobla. To z jej powodu była potem zapraszana na przeróżne imprezy i wydarzenia, z którymi nie zawsze musiała mieć związek lub powód przybywać. Któregoś razu dostała zaproszenie do Turcji, na coś mniej więcej podobnej powagi, jak zlot producentów szamponów przeciwko łupieżowi. Noblistka odpisała coś w stylu:
„Serdecznie dziękuję za przesłane zaproszenie. Niestety na kongres nie mogę przyjechać z uwagi na zbyt podeszły wiek. Zapewniam jednak, że jak tylko będę trochę młodsza, czym prędzej się stawię.”


Komentarze

Popularne posty