Prędkość światła bywa względna

„Gazeta Wyborcza” podała wczoraj informację z ciekawym nagłówkiem. Podobno policjant z Torunia zobaczył jadącą slalomem „beemkę”. Puścił się za nią i dogonił, kierowca był oczywiście pod wpływem. Co istotne, policjant był po służbie i samochód ścigał rowerem. Szczegółów pościgu niestety poskąpiono. Przypomniała mi się w związku z tym historia sprzed bardzo wielu lat.
Kolega wielokrotnie opowiadał, jak to…. Może nie, nie tyle opowiadał, co mówił. Jak to jego starszy brat uciekł przed mundurowymi na wrotkach, na głównej asfaltowej ulicy. Dodać trzeba, że brat był dużo od nas starszy, było to dawno temu. Pewnie za tzw. „komuny”. Mundurowi to zatem była milicja. Dodać też należy informację najważniejszą. Ówczesny sprzęt znacznie siermiężniejszy był. Nie chodziło o odpowiednik dzisiejszych rolek, którymi faktycznie można z niezłą prędkością pośmigać, nawet na kiepskiej nawierzchni. Wrotki w ogóle ledwo co jechały, mając 4 kółeczka. A, no i w ówczesnym mniemaniu młodzieży milicja to był rzeczywisty postrach, a nie jacyś tam adresaci środkowego palca o HWDP. Cóż za kozak zatem, że uciekł przed nimi na tych rolkach? Patrzyliśmy z podziwem zawsze po tych słowach na kolegę. Dobrze, że dużo starszego brata nie było przy nim, spojrzenie nań było by pewnie wówczas nie tyle z podziwem, co wręcz z ubóstwieniem. To hasło wyrabiało mówcy tak silną pozycję, że nikt się nigdy nie ośmielił zagadnąć go, żeby zrobił jakąś rozkminę i wyłuszczył, jak też to było, z tą ucieczką przed „gumami” na wrotkach?
Kilka lat później przebywałem przez jakiś kwadranse z tym bratem i zdobyłem się na śmiałość. Nie pamiętam. Może byliśmy pod wpływem substancji wzmagających tą właśnie śmiałość, może mgiełka podziwu z latami opadła, w każdym razie zagadnąłem pytaniem, jak to było, że na takich pożal się Boże czterokołówkach dał radę zwiać przed milicyjnym dużym fiatem na głównej asfaltowej ulicy?
- Ale, no jak? Jechałem na niemiecki i zjeżdżałem sobie z górki, prawie środkiem ulicy. Nagle pojawił się wóz milicyjny. Coś im pomachałem. Zobaczyłem,że oni zaraz na mnie. Pichy i zawracają. To ja momentalnie w prawo. Przez chodnik 2 metry, do klatki w kamienicy znajomych. Tam rolki zdjąłem, dałem do plecaka. Kurtkę zdjąłem, żeby mieć na sobie inny kolor ubrania i też dałem do plecaka. Z plecaka czapkę wyjąłem i założyłem na głowę, wyszedłem i bezczelnie przeszedłem tuż koło nich.

Komentarze

Popularne posty