Muzyka w służbie handlu i polityki

  Piosenka musi posiadać tekst, jak kiedyś śpiewano. Oczywiście według wielu szkół ważne jest, żeby to był rzeczywiście tekst, a nie szereg słów. Tekst ważny i spleciony z jakimś społecznym zjawiskiem zapada w pamięć i pozostaje w świadomość. Kusi też, by być zapożyczonym. Nie zawsze to się udaje. Pisałem już, że około 2006 roku przeciwnicy rządów PiSu wzięli na warsztat i sztandary piosenkę Tomka Lipińskiego, którego notabene szanuję i który chyba też miał proplatformerskie romanse, pt. „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”. Piosenka genialna na koniec poprzedniej epoki, w ustach Jana Rokity a. d. 2006, brzmiała też zajebiście. Zajebiście beznadziejnie. Nie każdy tekst spasuje do każdego czasu i kontekstu.
Tego samego Tomasza Lipińskiego kawałek śpiewał na ostatnim Męskim Graniu Arkadiusz Jakubik. Cenię i Lipińskiego i Jakubika, ale kawałek „Nie wierzę politykom”, grany i śpiewany w zeszłorocznych okolicznościach – neony, chórki – były jakimś zupełnym niezrozumieniem istoty sprawy oraz wypaczeniem i złagodzeniem zasadniczości buntu. 
W ostatnich tygodniach moje uszy atakowała podobna trochę masakra. W zasadzie najpierw niemasakryczny, ale znajomy dźwięk. Dolatujący gdzieś z telewizji, krótki fragment oczywistej w swojej niedosłowności piosenki pt. „Mój jest ten kawałek podłogi”. Śpiewał ją Mr. Zoob. Pochodzi z czasów, z jakich pochodzi, czyli kiedy piosenki miały sens, ale akurat sens tej jest uniwersalny, zawsze aktualny. Tym bardziej więc szlak może trafić, jak się kawałek jej słyszy w reklamie dywanów i wykładzin – Komfort. Idealne ucieleśnienie aberracji. 
Przy okazji, druga ze znanych kiedyś piosenek tego zespołu „Kartka dla Waldka”, potwierdza, że kiedyś piosenki miały sens i ocierały się o erudycję. 

Komentarze

Popularne posty