Jak przekonać się do polskiej piłki nożnej

Zdjęcie: Całym sercem za Legią FB
   Wbrew pozorom nie jest to zadanie niemożliwe, bowiem, jak wiadomo, wszystko jest względne. Bezwzględnie za to przypomnieć pragnę teraz anegdotę, którą być może wiele razy przytaczałem, jednak uważam że jest bardzo godna.
Koledzy byli na kilkudniowej szkolnej wycieczce. Kilkudniowej, a więc, w czasach przedinternetowych i przedkomórkowych, z ograniczonym dostępem do mediów. Był to szczególny czas, bo nadchodziły pierwsze po wojnie wolne wybory parlamentarne. Zupełnie wolne, nie tam, że jakiś sejm kontraktowy. W związku z tym i już wówczas, nie tylko że debaty, ale objawiały się już sensacyjki, pierwszy antysemityzm, co rusz komuś teczuszki z ubecji wyciągali. Znajomi byli na tej wycieczce razem z wychowawcą, wuefistą. No i ten wychowawca kupił rano gazetę. Wszyscy się na tą prasę rzucili, zerknąć co tam w kampanii. Tymczasem wychowawca na to: „chwila, chwila”. Odwrócił dziennik na sam koniec, do przodu nawet ie zerkając. Sprawdził wyniki i przekazał chłopakom gazetę. Byliśmy śmiertelnie oburzeni. Jak tak można? Tyle ważnych spraw się dzieje na świecie i zaczynać od sportu? Widać, że wuefista. Magister od koziołków, inteligencik specjalnej troski. Niestety nie minęło dużo czasu, pewnie kilka lat, kiedy to zorientowałem się, że kupując poczytny papierowy dziennik, zaczynam jego czytanie od tyłu, czyli od sportu, często wręcz na tym poprzestając.
   Sobotę 10 listopada postanowiłem spędzić niezawiśle i niepodlegle. Przede wszystkim nie dać sobie narzucić jakichś trendów. Po prostu włączyłem telewizję. Wśród nagranych miałem mecz polskiej ekstraklasy piłki nożnej: Pogoń Szczecin – Legia Warszawa. Pomyślałem, że puszczę sobie. A czemu nie, skoro tyle wolnego? No i leciało. Ciekawe, bo myślałem, że zjawisko smogu tyczy się tylko południowej Polski. Tymczasem w Szczecinie jakoś szaro, buro, bez kolorów. Sprawdzałem, czy mi się aby dekoder nie zepsuł. Wiedziałem, że istnieje w nim możliwość odtwarzania przyspieszonego ale że spowolniony też? Trochę ten mecz wyglądał, jak na skrócie meczu piłkarskiego z lat 80-tych. Teraz wszyscy piłkarze na boisku się poruszają. Poza Polską rzecz jasna. Kiedyś poruszali się tylko: ten przy piłce i najbliższy zawodnik. Jakoś tak, szybko odpłynąłem.
Palnąłem się nagle w czoło. Przypomniałem sobie, że mój ulubiony program o polityce leci w telewizji. To taki, w którym występują same kobiety. I mówią właśnie o polityce. Raz to widziałem i stałem się wiernym widzem. Pani reżyser, pani filozof, pani pisarka, równe kobiety. Pozostałem przy oglądaniu tegoż, gdyż one ze sobą rozmawiały. Jak ludzie. Rozmawiały o polityce. Jedna mówiła na przykład, że Wałęsa,to zbawca narodu. Druga na to, że jej się wydaje ważniejszy epizod z Bolkiem, ale jeśli tamta tak uważa, to można przemyśleć,i takie tam. Wyłączyłem więc ten niesamowity mecz Legii z Pogonią i włączyłem babski program. Dodam jeszcze, że moja fascynacja nim trochę straciła na aktualności. Od jakiegoś czasu bowiem prowadzący zaczął sprowadzać też polityczki. Najpierw raz za czas, a potem co drugi program był z goszczącymi paniami politykami. I tutaj już te wymiany kwestii były znacznie mniej przyjemne. Nie zrażałem się jednak. Nie zraziłem i teraz. Wyłączyłem mecz Legi z Pogonią, puszczając Babilon. Rzeczywiście były polityczki. Włączyłem kilka lub kilkanaście minut o początku, więc były już należycie zagrzane do boju. Kłóciły się jak cholera. Na zasadzie: „Lech Wałęsa to ojciec naszej wolności”; odpowiedź: „co za amoralna bzdura, to donosiciel i Bolek, jak można uważać inaczej”; „co też pani mówi, to świadectwo demoralizacji i skandal”. Włączała się druga, potem trzecia. Nastąpił wielogłos z takim szumem medialnym, że p kwadransie nie dało się nic usłyszeć, o wnerwie na nietolerancję już nie mówiąc. Chwyciłem znów za pilota. I to szybko, jakby parzył i trzeba było natychmiast wykonywać operacje nim.
Pogoń wygrała 1:0.

Komentarze

Popularne posty