"Tego nie robi się kotu... II"

To dalsza część opowiastki o całkiem dużym szmacie czasu, kilkunastu latach życia i psim towarzyszu w nim. Pierwszą część znajdziecie TUTAJ, a znajdziecie tam kocówkę, gdzie pisałem, że  Piksel pływać też lubił. No i tutaj główna opowieść. Po roku wspólnego życia robiliśmy spływ kajakowy Krutynią. Spłynął całą. Na jakimś postoju nam kajak odpłynął w głąb jeziora. W miarę szybko wszyscy się kapliśmy, ale muszę przyznać, że Piksel był pierwszym, który się rzucił płynąć za kajakiem. Było to całkiem zabawne i imponujące. Nie wiem wprawdzie, co on zamierzał zrobić gdy już do kajaka dopłynie, ale w każdym razie, jak to było na filmie "Lot nad kukułczym gniazdem", przynajmniej się starał. Po prostu wiedział, że będąc poza domem podstawą jest być koło głównego środka lokomocji.



Było jeżdżenie, pływanie, ale latanie też by przypasiło. Chyba nie latał tak rzeczywiście fizycznie, jednak mieliśmy ubaw, jako kiedyś pewien obiekt latający był dla niego nader intrygujący. 


W gruncie rzeczy silny i całkiem lirycznym przeżyciem było dla niego, dla nas właściwie też. pobycie się poprzedniego auta. Biedak nie chciał z niego wyjść.


Za rok pojechaliśmy do Rumunii. Trochę się cykaliśmy, czy tam nie będzie dla psa za ciepło, Dał radę, ale faktycznie zwłaszcza na plaży kupę czasu spędzał pod autem, bo tam miał najchłodniej. Chyba nie z chłodu a z ciekawości wszedł ciemna nocą do wulkanu błotnego. Do tej pory chce mi się śmiać na wspomnienie, jaką straszną i niewiadomą dla nas śmiercią zginąłby, gdyby wpadł do środka wyrzygującego właśnie błoto krateru. Pomijam już to, ile wieczorem czasu przeznaczyliśmy na mycie go i sprzątanie auta, bo  miał na sobie toby błota, jakbyt wyjęty z betoniarki,






Dwa lata temu objechaliśmy północno zachodnią Polskę. Kolejna podróż, kolejny dziesiąty rok razem, było fajnie.




Łazy


Świnoujście


Rok temu z kolei, w 2,5 miesiąca, zwiedziliśmy północną, wschodnią i południowo wschodnią Polskę plus kawałek Słowacji. Fajnie było, ale Piksel już z wieku nie miał siły, niechętnie się oddalał od auta.


Łęczyca





Rowy



Karwieńskie Błota


Wjazd na Wyspę Sobieszewską




Krynki



Kruszyniany


Odrynki



Słowacja


W tym roku były wczasy, ale Piksel już prawie zupełnie nie oddalał się od pojazdu. Jak patrzę po zdjęciach, to właściwie wszędzie już tylko spał, przesypiał. A po wczasach? Chętnie wsiadał do wszelkich nowych pojazdów. Tym razem wskoczył do łódki Charona. Myślimy, że po prostu tak chciał, bo czuł, że już niewiele może, że nie widzi, nie słyszy, nie ma siły. 








Tylko, kto, jak przyjeżdżałem, na mój widom ciągle uciekał w strachu i długo się nie mógł kapnąć, że już nie ma czego się bać. Bo byli jak pies z kotem. Na próżno się płoszył. Tego nie robi się psu.



Klak








Komentarze

Popularne posty