Podróże Salamandrą - Kalisz
Nie miewałem okazji ani potrzeby bywać potem w Kaliszu, nie miałem w zasadzie żadnych związków z tym miastem. Latem postanowiliśmy odwiedzić, w trakcie długiej, jak się miało okazać, jazdy nad morze. Po dekadach sprawdzałem temat tego najstarszego miasta w Polsce, żeby móc już oficjalnie przed żoną przyszpanować. Oficjalne źródła nie potwierdziły jednak tej teorii. Korciła mnie jednak wierność opinii sprzed dekad i założyłem, że na pewno w jakiejś kategorii taki ten Kalisz jest. Z tego co się zresztą orientuję, a trochę się orientuję, to taka klasyfikacja nie jest jasna, ani klarowna. Jeśli któreś miasto jest tak określane, to w sposób umowny, a wiadomo jak to z ta umownością. Na pewno Kalisz jest bardzo stary, a lansowania tam tej najstarszości nie dostrzegłem. Jak wynika z wcześniejszego zdania, odwiedziliśmy i stwierdzam, że odwiedzić warto. Bardzo warto. Ładne miasto. Zabytki, piękny park, ciekawe i nieznane na południu akcenty, widać zamożność i na przykład otwartość na szeroką i dogodną rekreację.
Tak się dzień rozłożył, że zajechaliśmy do centrum Kalisza już nocą. Nocleg vanowy mieliśmy zaplanowany pod basenem. Dogodna opcja, która polecam. Nie tylko, że schowany i duży parking. Sąsiedztwo basenu, a więc możliwość zewnętrznej łazienki. Niestety niepełna, bo kowidowo basen był zamknięty wtedy. Ale pan na łódce na rzece zrobił dużą grę. Wszystko inne w zasadzie też.
Komentarze
Prześlij komentarz