GOPR do wyczerpanych... chyba alkoholem albo wygodniactwem

Zdjęcie: GOPR Beskidy

Beskidzki GOPR przeszedł teraz na rzadszy system relacjonowania swoich dokonań. Weekendowe akcje sprawozdaje około środy. Tak było i wczoraj, podali zestaw swojej dużej aktywności. Aktywności tym bardziej godnej uwagi, że wykonywanej w upalny weekend. Z ostatniego na próżno jednak doszukiwać się mocnych zdarzeń. Za to lajtowe, dziwne.. a owszem. Dokładny cytat z raportu goprowców na temat upalnej soboty:

"Słoneczny dzień i wysoka temperatura powietrza dała się mocno we znaki. Ratownicy ewakuowali turystów ze szlaku na Magurkę Wilkowicką oraz ze schroniska na Szyndzielni. Obie osoby były odwodnione i wycieńczone wycieczką w wymagających warunkach pogodowych." - czytamy na stronie GOPR-u.

Cóż tu się czarować? Na Szyndzielnię wyjeżdża kolejka linowa. Magurka nie ma 1 tys. metrów wysokości. Dla mnie, mieszkającego ćwierć wieku w Bielsku-Białej o mającego te szczyty co dzień przed oknami i oczami, to jakiś absurd albo żenada. Owszem przyznaję, że kiedyś mdlałem z wysiłku, dochodząc do schroniska na Magurce. Ale miałem wtedy 14 lat a na plecach ładunek kilkadziesiąt kg. Przede wszystkim jednak, jak odetchnąłem, poszliśmy dalej na Żar. A ci ludzie? Okej, przydarzyło się, choć dziwne. Ale przecież z Szyndzielni można zjechać kolejką. Na Magurkę właściwie wyjedzie się autem, więc można zadzwonić po szwagra zamiast po de facto społeczny GOPR. Jak to tak? Przecież to nie Babia, nie ma tam skał czy czego się wystraszyć. Pijani byli, czy co?
Co mnie też dziwi, to jakiś dualizm czy dychotomia tego świata. Z jednej strony pójdzie się na zawody typu Barbarian Race, gdzie ludzie ciorają się w błocie i maksymalnie wysilają, a za chwile coś takiego. 

Komentarze

Popularne posty