Podróże Salamadrą - slow life



To w naszym kraju popularne, ale i niepopularne, takie slow life. Polacy jednak nastawieni są na zdobywanie i na tempo. Zawsze mieliśmy z tego ubaw na Mazurach, gdzie ludzie przyjeżdżali na tydzień, na ten czas przywożąc tony sprzętu, w tym czasie chcieli skorzystać z wszystkiego. W praktyce często nie korzystali z niczego, albo korzystali rzeczowo, ale na tyle krótko, że nie wchodzili w temat. Nas czasem brało slow life, zwłaszcza na wyjazdach. Jest to fajne, jest to pod nasze kontemplacyjne natury, no i ileż można, jak długo, biegać te maratony gonić po górach, śmigać kajakami i tak dalej. Dla mnie bywa to ciekawa odmiana. Fajny kontrast, jak wszyscy dookoła gonią, a my kawka i posiedzonko. Pierwszy raz odczułem coś takiego, jak byliśmy na zawodach open, towarzyskich, w bule (petanque) w Myślenicach. No i rzucaliśmy sobie kontemplacyjnie, a przez jakiś czas przez bulowisko przechodzili startujący w rozgrywanych nieopodal zawodach Barbarian Race. Ubłoceni, umordowani wysiłkiem i tempem, a my powolutku pyk, pyk.  Bardzo mi się podobały zawsze niejedne momenty nad morzem. Te rano. Siadamy sobie przy wejściu na plażę, w szlafrokach, na długą kawę i patrzymy jak wczasowicze tarabanią się właśnie na plażę. Z tymi wszystkimi samochodzikami, materacami, kupionymi na ostatnich metrach lodami i browarami, z oponą, kocami, ręcznikami. Potrzebują tak wiele rzeczy, iż ta kawa musi być na prawdę długa, żeby je wszystkie omówić. Przy okazji komentując to przyznam, że bardzo też lubimy nad możem te chwile, kiedy podali alert pogodowy i info w mediach że burza idzie. Jak wtedy ci sami ludzie w pośpiechu pakują swoje przywleczone zabawki i spieprzają. A potem cała plaża i całe morze z reguły wolne. 

Niedawno byliśmy na Słowacji i jakoś tak się zatrzymaliśmy na 2 dni  jednym miejscu. Po dwóch dniach już prawie komentowaliśmy widoki. Ja mówiłem coś o stronie prawej widnokręgu, potem zapytałem o lewą, na co Beata"

- Nie poganiaj mnie, na lewo jeszcze nie patrzyłam.

Komentarze

Popularne posty