Podróże Salamandrą - klangor


 

Intrygował mnie bardzo tytuł serialu „Klangor”. Ciekawe słowo. Jakubik tłumaczył jakiś ponad rok temu, gdy Canal Plus to lansował, że oznacza odgłos żurawia. Nie miałem okazji wtedy obejrzeć. Teraz leci, niezły choć jak inne. Przypomniało mi to za to sytuację sprzed roku. Objeżdżaliśmy północno wschodnią Polskę długo. Któregoś dnia na Suwalszczyźnie latały nad nami cały dzień żurawie wydając intensywne dźwięki. Musiały mieć jakąś siedzibę niedaleko. Nad Wigrami to było, więc podmokły teren. Pogoda była, pomyślałem, żeby jednak po kilku tygodniach zaś pobiegać. Wcześniej w nocy, przy jakimś słabym spaniu przeliczyłem, że mi brakło jednego maratonu do czterdziestu.   Co prawda już z 5 lat w tym nie startowałem, ale może przed 50-tką by się udało taki jubileusz? Niewiele to w sumie wnosi czy zmienia. To trochę jak z seryjnym mordowaniem (podobno:)), że trudny i istotny jest pierwszy mord, potem już leci.  No tak, trafniej byłoby 50 na pięćdziesiątkę, ale to nierealne w założeniach, nawet w dobrych latach, a teraz tym bardziej, gdy organizm się w trochę złą stronę postarzał nieco. No, ale ubrałem odpowiednie buty i ruszyłem powalczyć choćby o ten jeden. Walka szła tak sobie, ale mniejsza z tym, bo przecież był to początek założonej drogi. W końcu, na jakiejś łące zacząłem iść i te żurawie przelatywały z klangorem. Tak wtedy myślałem. Teraz sprawdzam i chyba to nie był klangor. On podobno inaczej brzmi i jest dźwiękiem pary, takim zalotnym, a tam trzy leciały. No chyba, że u nich też rozprężenie obyczajów, jak w zepsutej Unii Europejskiej? W każdym razie dla mnie wtedy to był klangor i nadal magiczne słowo. Żurawie przeleciały, ale skądś wiedziałem, że będą wracać. Przystanąłem żeby sfilmować. Otworzenie filmiku okazało się traumą. Ów klangor skutecznie zagłuszany był przez moje sapanie. Taki tam, przejaw starzenia się.

  


Komentarze

Popularne posty