Takie zasuwanko czyli rytm roku, rytm życia



Od bardzo dawna, chyba od nastolatka, byłem mocno folkowy, przynajmniej w kwestii muzyki. Pośród wieku innych, prawie 30 lat temu odkryłem Orkiestrę Świętego Mikołaja, śpiewającą - co wiem teraz, dzięki internetowi - łemkowskie rzeczy i działającą przy KUL-u. Słuchałem ich od tamtej pory do dziś, acz przyznaję, że głownie  jedną płytę i trochę zbieranki. Trochę więcej jak 10 lat temu natomiast odkryłem ich super kawałek pt. "Pieść sobótkowa" (do odsłuchania poniżej), z refrenem "Koło Jana...". Fajny kawałek, taki transowy. Powoli się rozkręca, ale jak się już rozkręci, to kręci. Jak się łatwo domyśleć, dotyczy Nocy Świętojańskiej, czyli najkrótszej nocy roku. W praktyce też przełomowi roku, po którym jest on za połową coraz bliżej końca. Od lat wczesną wiosna sobie obiecuję, że tuz przez "janem" tę piosenkę rozkminię, popuszczam, poszeruję na fejsie i takie tam. Bo godna, bo warta i warto. Z reguły zapominam, ona mi ucieka w czeluści pierdyliona nagrań i opamiętuję się jesienią, albo - jak teraz, tuż po. No i bawi mnie to, a nawet zastanawia. Po takim zastanowieniu stwierdziłem dlaczego tak jest. Zimą czy wiosną wydaje się, że ta połowa roku i czas, do którego dnia będzie jeszcze przybywać jest jeszcze masa i temat można odpuścić. Tymczasem ta połowa, ta cezura po której jest już bliżej tamtego brzegu przychodzi nagle, a nawet przechodzi nagle. 



Komentarze

Popularne posty