W górach na bojowo

Szczyt popularnej beskidzkiej góry, wybrany z uwagi na pewne, nazwijmy to, nadrzędne okoliczności. Masa ludzi na tym szczycie, jakoś koegzystują. Nawet całkiem nieźle koegzystują. Jak na znanym filmie Rybkowskiego. Albo jak na krakowskim Rynku. Kiedyś mi się odegrał przed oczami taki świetny widok, jak to się przechadzał cesarz Japonii, a kilka metrów obok pijaczek sępił na wino. 
Nagle zostaliśmy zmuszeni do wejścia w interakcję z jakimś światem równoległym. Zaczęło się koło nas przechadzać trzech smarków. Zobaczyłem, że strzelają, ewidentnie bawili się w wojnę. Zastanowiłem się, czy jestem w stanie w razie czego rzucić jakąkolwiek nazwą żołnierza z gier komputerowych. Nie musiałem. Wyraźnie i wielokrotnie padły takie określenia jak: hitlerowcy, tygrysy, cekaemy, messesrchmidty. Przypuszczałem, że nie będę jedynym analogowym na tym szczycie. Ale nie myślałem, że pozostałymi będą dzieci.

Komentarze

Popularne posty