O przemijaniu – Żyła na szczycie pudła


Piotr Żyła wygrał w sobotę zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Bardzo pięknie, bardzo dobrze. Fajnie było patrzeć, jak się Wiewiór z tego faktu cieszył. Bardzo dobrze, szczególnie że 7 lat czekał na tą wygraną. Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął? Na czekaniu między innymi, kiedy wygra znowu, wygra tak jak wczoraj. No właśnie. Co było z maniakalnym prawie uporem podkreślane, to że jest on jednym z najstarszych triumfatorów w PŚ. No, bo ma 33 lata. Taki to oldboy. Pewien komentator telewizyjny poszedł nawet dalej. Stwierdził, że to wspaniałe i budujące co pokazał Żyła, że w takim wieku można dokonywać jeszcze tak wielkich rzeczy. Super. Mam trochę więcej niż 33 lata, ale może choćby w 1/8 duże by się jeszcze dało?
W tych samych zawodach punktował Aleksander Zniszczoł z Wisły. Punktował, a więc był w pierwszej 30-stce. Konkretnie 30. Zdobył 1 punkt. Tutaj komentator stwierdził, że to szalenie ważny punkt, bo pierwszy od 2016 roku. Ja pamiętam, jak Olek Zniszczoł pierwszy raz się pokazał szerszej publiczności, w Zakopanem wchodząc do pierwszej dziesiątki PŚ. Był chyba 7. Dobry prognostyk, po którym czekałem na potwierdzenie talentu. Ale 8 lat? Jeszcze chwila i pozostaną mu „rzeczy wielkie w wieku 33 lat”, jak Żyle.
Bardzo zapamiętałem, jak rówieśny mi przyjaciel wspominał: 
- Pamiętam, jak kiedyś myślałem, że gdy będzie rok 2000, będę takim starym facetem.  
W miniony weekend rozgrywane były też w Szczyrku mistrzostwa Polski w skokach narciarskich kobiet. Wystąpiła niejaka Sara Tajner, rocznik 2006. Urodzona więc w roku, w którym przyjaciel od 6 lat był już starym facetem.
Cóż? Trzeba klasycznie dołączyć:

Komentarze

Popularne posty