Sympatia i polowania niejedno mają imię

Być może w związku z "piątką dla zwierząt" przypomniała mi się pewna historia sprzed lat. Trafiliśmy mianowicie prawie w środku upalnego lata na odbywający się prawie w środku Mazur, a na pewno w środku urokliwej etnograficznie i krajobrazowo wsi na wernisaż fotograficzny. Foty jakiejś pani co podróżowała po świecie no i przybyli na nie wakacjujący na Mazurach warszawscy nuworysze. Zdjęcia rozłożone były na kilku przydomowych wzgórzach. Celem zobaczenia chodziliśmy po nich i kontemplowali. Taki wakacyjny klimat. Było oryginalnie dosyć. Typowe za to było to, że jak zwykle mieliśmy ze sobą psa, albowiem w dzień ten upalny nie było go gdzie zostawić tak, by i jemu było bezpiecznie, i żeby po nas jakiś policyjny duet nie przyjechał, bransoletkując za maltretowanie braci mniejszych. Faktem jest, że ciekawie i zabawnie wyglądał nasz rudy spaniel biegający wzdłuż brnącego gęsiego korowodziku oglądających i wyskakujący co chwilę łbem ponad równie rude trawy. Szybko znalazł się obok jakiś grzeczny niemłody pan, rozkminiający urok naszego psa. A że fajny, a taki, a śmaki. Gość się znał na sprawie. Pan taki trochę w stylu przedwojennej inteligencji. Grzeczność, kultura, elokwencja. Po jakimś czasie zaczął też przeżywać swojego psa i opowiadać o nim. Wyżła, o ile pamiętam. Długo opowiadał, spomiędzy słów, wprost z nich właściwie też, wyzierała ewidentna sympatia do czworonoga, przywiązanie, albo wręcz oddanie. Na końcu jakiegoś dłuższego spiczu powiedział:

- Nie wziąłem psa tutaj, bo już starszy jest tak się chętnie nie rusza. Kiedyś tak, chodził ze mną na polowania, bo ja poluję, ale teraz już ma mniej sił.

Usłyszawszy to zastanowiłem się nad tym, jaki ciekawy jest nasz świat, jak niemniej ciekawy jest zamieszkujący go i dominujący homo sapiens i jak niezbadanymi ścieżkami ludzkie myśli i chcienia biegną. Skomplikowany i niejednoznaczny jednak jest umysł ludzki, skoro może skupiać w sobie takie sprzeczności. Pan, który tak hołubi swojego pieska, z taką sympatią, empatią i wręcz czułością o nim mówi, chwile później bierze rurkę i idzie do lasu odpierdolić łeb tylko trochę mniejszemu lisowi albo trochę większej sarnie. Dlaczego? Bo nie jego?




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty