To jednak fajna dyscyplina, ta piłka nożna

Zdjęcie: PZPS

   Chodzi mi o aspekt kibicowski, oglądania. Stwierdzam tak po tym, jak w czwartek zasiadłem do oglądania meczu siatkówki Polaków ze Słoweńcami. Fajnie było, dużo emocji. Trochę za dużo. Cztery sety, czyli ponad 40 punktów na jeden, łącznie dobrze ponad 150 momentów zmiany sytuacji. Tak, to są emocje, ale gdy się wejdzie w lata tzw. „melisa age” to już trudno wytrzymać taką nerwówkę. Co ciekawe, nie jestem wielkim fanem siatkówki. Nie kumam jej, nie mam najwyższego mniemania o jej ewentualnych meandrach taktycznych, czy estetyce techniki. A jednak wsiąkłem. Co by było, gdybym był zapaleńcem? Jak wtedy brzmiały by te: „nie umieją tak dużej przewagi utrzymać?”, „po co z tej Kuby, kurwa, przyjechał”, „do dupy z taka grą”… Sinusoida kardiogramu nie byłaby do odczytania.
   W piłce nożnej, to jednak niewiele bramek jest w trakcie meczu i zmiany wyniku. Gol jest wówczas prawdziwym świętem. Serce i układ nerwowy nie są narażone na takie ryzyko. Tylko właśnie zmiana i emocje kilka razy w ciągu 90 minut. No, chyba że reprezentacja Polski gra na mistrzostwach Europy lub świata. Wówczas jest tylko 20 minut emocji w pierwszym meczu. Potem przychodzą na myśl najmroczniejsze utwory Joy Division, po głowie i pokoju echem odbija się hasło: „znów się dałem nabrać”. W meczu ostatniej szansy podobnie, po nim następują dwa lata spokoju. Muszę się jednak przyznać, że już dobrych kilkanaście klat temu, po emocjonującym meczu piłki nożnej, z podobna refleksją wymieniliśmy się z kolegą. On stwierdził: -Ja już nie daję rady nerwowo przy tej piłce. Wolę tenisa. Tam piłka powoli, przewidywalnie przebijana jest w lewo, w prawo, i w lewo, i w prawo, w lewo i w prawo. Czasem jakiś punkt.
   Szczerze się przyznam, że najwięcej fajek z nerwów, to spalałem przy szachach. Jutro znowu grają.



Komentarze

  1. Szkoda, że przegrali. Ale mimo to w końcu jednego seta zwyciężyli. Niemców zwyciężyli. Mówi się trudno i żyje dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty