Koronawirus: jak zrobiłem test na Słowacji


Zdjęcie: Obec Bobrov FB
Słowacja od kilku tygodni w weekendy przeprowadza testy na COVID 19. Poza wszystkim innym takowe, a właściwie ich pozytywny wynik, są potrzebne by poruszać się po okręgu Namestovo i ogółem Orawie. Życie spowodowało, że potrzebowałem możliwości takiej jazdy po regionie słowackim. Przekazano mi, że można to zrobić i to bez papierków na to. Pojechałem więc do najbliższego punktu, czyli Oravskiej Polhory. Oczywiście, ni dudu. Słowacy, w cywilu i prywatnie są całkiem mili, uprzejmi i pomocni. Słowacy natomiast będący na jakiejś służbie lub służbowo strasznie zasadniczy, upierdliwi i surowi. Tak to było i w Polhorze. Trzeba być obywatelem republiki, mieć udokumentowany stały pobyt lub chyba jakąś bumagę o zatrudnieniu. Na nic się zdały wyjaśnienia o mojej potrzebie, na potwierdzenie której zresztą oficjalnie nic nie miałem. Nie da się, odpłatnie też, co potwierdzili młodzi, starzy, paramedycy i wojskowi. Zdenerwowałem się, ale i zająłem myśleniem, jak wybrnąć. Przekazano mi, że w pobliskim Bobrovie  niedaleko Lipnicy Wielkiej najlepiej próbować, że w ubiegły weekend dało się. Nie jechałem tam od początku, bo to już troszkę dalej a miałem informację, że po regionie nie można bez testów się poruszać. Moja potrzeba nie była aż tak priorytetowa, żeby ewentualnie płacić wysoki mandat. No ale zrobiło się ciemno, stwierdziłem że bardzo dużo aut jedzie ulicami, te 15 km chyba mam szanse przejechać bez kontaktu ze słowacką policją. Pojechałem, dojechałem. Bez większej wiary ustawiłem się w kolejce w Bobrovie. Ta w Orawskiej Polhorze była szybka. Na nieobsłużenie czekałem niecałe 10 minut. W Bobrovie podobnie, więc wcześniej nie pytałem o szanse. Po 20 min. podchodziłem do obsługi. Skoro mi testów nie zrobili wcześniej, to chciałem tylko uspokoić sumienie. Podchodziłem, żeby usłyszeć że nie można i wracać. Powiedziałem że jestem z Polski, a dziewczyna: "proszę siadać" i spisuje mi dane. Nawijałem jej, jakież to mam ważne powody przetestować się, ale nie obchodziło zupełnie. Spisała dane, koleś który mówił prawie idealnie po polsku wyjaśnił jak się testuje i poleciało. Darmowo. Za około 20 min. miałem wynik. Negatywny. Dlaczego nie przyjęli mnie w jednym miejscu, a w drugim tak? Nie dopytywałem. Może dlatego, że Bobrov graniczy z Polską niedaleko, ale już w innym województwie niż Oravska Polhora. Jest tam więcej pracowników transgranicznych z Polski. Może jest jakaś umowa na pulę ogólną. Niemniej jednak ubaw miałem lekki z tego, że media pokazują długaśne bardzo kolejki z Bielska-Białej czy Żywca, gdzie przy braku skierowań płaci się setki złotych za badania, a tymczasem 25 km od granicy....


Komentarze

Popularne posty