Żywiecczyzna - narciarskie i "covidowe" centrum
- Jest analogia z powiatem żywieckim, gdzie był bardzo duży najazd turystów narciarskich z różnych zakątków Polski. Myślę, że wszystko, co ma związek z przemieszczaniem się, jest w okresie pandemii bardzo niebezpieczne - powiedział wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski w rozmowie z TVP Wrocław.
No tak, rzeczywiście. Czyli nie do Szczyrku oferującego dużą słowacka bazę i dojazd ekspresówką przez Buczkowice. Nie Wisła, z dogodnym dojazdem ze Śląska. Powiat Żywiecki. Wszyscy widzieliśmy tą permanentnie zakorkowaną ul. Kopernika narciarzami, klepiącymi się potem przez Jeleśnię, niezliczone zakręty Krzyżowej, poczyniającymi slalom już na korbielowskiej drodze pomiędzy osadzonymi na środku jezdni studzienkami kanalizacyjnymi, wbijającymi koła w podbródek. Widzieliśmy, ale oczyma wyobraźni, bo aż takiego ruchu nie było, jakby sugerował pan wojewoda, ani na drodze do Korbielowa, ani na samych stokach Pilska. Chyba, że chodziło mu o stację Zwardoń Ski, czy też poselski wyciąg w Kamesznicy. To przepraszam Zwardoń Ski i Kamesznicę, choć chyba też tam szału nie było.
Duża ilość zachorowań to oczywiście nic dobrego, ale skromnym pocieszeniem może tutaj być wynikający ze słów wojewody wniosek, że jednak w skali kraju jesteśmy (my, Żywiecczyzna) znanym regionem narciarskim, który za przykład popularności przywołują w innych i to tez całkiem narciarskich regionach Polski.
Komentarze
Prześlij komentarz