Żywiecki szpital i parking



Przed nowym Szpitalem Powiatowym w Żywcu, albo raczej zanim, znajdziemy wygodny parking. Nieprzepełniony, czysty. Wjeżdża się nań przez bramkę, przy której trzeba z automatu pobrać bilet. A po cóż? A po tóż, żeby automat mógł odnotować kiedy minie nam 15 minut pobytu, bo po tym kwadransie płacimy 5 zł. Niby nieduży pieniądz, ale jednak jest. Zastanawiać się można, z jakiegoś to powodu mamy płacić za postój przed obiektem użyteczności publicznej, gdzie raczej nie grozi przepełnienie czy zakorkowanie i niepotrzebny jest z tego powodu jakiś bat. 

Można jednak przycwaniaczyć. Na lewo od głównego wjazdu znajduje się zatoczka, w którą wjeżdżają samochody. Nie ma tam znaku że parking, nie ma też zakaz wjazdu. Grunt jest utwardzony, a właściwie to już rozjechany. Totalnie rozjechany, prawie bagienko. Przycwaniaczy się, zaoszczędzi na opłacie za parking, ale wyrównuje się przy myciu. Wysiada się bowiem. zapadłszy się zaraz prawie po kostki w błocie i praktycznie nie da się tego dyskomfortu ominąć. Wtopa tak czy śmak. Sunąc potem półmilowe kroki w stronę najbliższej hałdy śniegu nie da się nie złorzeczyć dotkliwie zarządcom, że nie sypnęli na tym placyku dwóch wywrotek kamieni. No tak, ale przecież parking zrobili tam dalej.   



Komentarze

Popularne posty