Terchovski Półmaraton 2019 – jak zawsze warto


Bardzo warto. To kolejny rok, w którym potwierdziło się, że w połowie października trzeba jechać na Małą Fatrę pobiegać. Pogoda zwykle sprzyja, piękne okoliczności przyrody i krajobrazu, fajna atmosfera i sensowna organizacja. 
W moim przypadku w tym roku było to dosłownie: „jechać na Małą Fatrę pobiegać. Z tegoż to względu, że nie udało mi się ostatnio dochrapać życiowej dyspozycji. Powiem więcej i przyznam się. Była ona bardzo daleka od życiowej. Przeciwległy biegun. Pojechałem więc biec sobie po Farze. Przebiegłem, fajnie było i ładnie. Dzięki nieżyciowej dyspozycji przekonałem się naocznie, że lepiej być pierwszym w piekle, niż środkowym w raju. Zawsze bowiem, nawet wtedy gdy lokowałem się stosunkowo wysoko w zawodach, na pętlach zagrzewałem do boju tych biegnących na końcu. Chwała mnie za to, jednak nie przechodziłem specjalnie do pamięci ludzkich i annałów. Tymczasem ci z końca często byli bardziej, przez swoja walkę i nie tylko, zauważani przez tzw. ogół. Przez przypadek zaznałem tego w tym roku  na Półmaratonie w Terchovej. Biegłem sobie bowiem na końcu, żeby sobie pobiegać. Tak, jak ten Forest Gump. A wszyscy mijani mi bili brawo, wołali rożne dopingujące zdania. Musiałem biec nawet wtedy, jak chciałem zdjęcie cyknąć.











Komentarze

Popularne posty