Podróże Salamandrą - "a słońce wysoko, wysoko". I wiatr dookoła

Jechaliśmy tak sobie w lecie od południa na północ, potem na wschód, na południe i trochę na zachód. Jechaliśmy tak od czerwca do września. Praktycznie przez prawie całe lato, choć chciałoby się powiedzieć, że przez cały rok. Całoletnie bowiem wyjazdy i przemieszczenia, jakie od dawna często uprawialiśmy, były i są dla mnie jakąś metaforą przebiegu całego roku. Jakiegoś początku, jakiegoś końca, jakiegoś "w trakcie", po prostu cyklu. Od truskawek, do dyń. Na przykład słońca, od świeżego, pełnego, po mniej widoczne, zamglone, krócej lampiące, wrześniowe. Słońce oczywiście nie zawsze było przed nami. Nie tylko dlatego, że czasem się jechało wbrew niemu, ale i dlatego, że gros czasu towarzyszyła nam kiepska deszczowa aura. Szczególnie na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Słońce było też w głowach i w uszach, bo jakoś w miarę wcześnie, pewnie około "Budgoszcza" uczepiła się nas pewna całkiem znana piosenka, taka mianowicie co poniżej:


Pada tam między innymi fraza: "A słońce wysoko, wysoko, świeci pilotom w oczy". W głowie właśnie przekręcała mi się notorycznie na: "świeci poetom w oczy...". Pasowało nie mniej. Tekst ogólnie dobry i jaki uniwersalny? Znam takich, co doceniają doniosłość frazy "naciągam głębiej kołdrę". Jest okej choć sam postawiłbym na uniwersalność i wszędobylstwo czekania. Dotyczy każdego. No prawie każdego, poza kilkoma na tysiąc osobami szczególnie życiowo spełnionymi albo stoikami. Teraz doczekaliśmy się wiatru, przez który, jakoś tam pośrednio, zablokowana została infolinia alarmowa 112. W związku z tym zastanawiam się po jaką cholerę wodza Rosji tak ciągnie do wojny stacjonarnej, personalnej, okopowej, jak wystarczy pierdzielnąć rakietami w kilka budynków w kraju, nie tylko z linią alarmową 112.

Chmury wiszą nad miastem
Ciemno i wstać nie mogę
Naciągam głębiej kołdrę
Znikam kulę się w sobie
Powietrze lepkie i gęste
Wilgoć osiada na twarzach
Ptak smętnie siedzi na drzewie
Leniwie pióra wygładza
Poranek przechodzi w po'udni
Bezwładnie mijają godziny
Czasem zabrzęczy mucha
W sidłach pajęczyny
A słońce wysoko wysoko
Świeci pilotom w oczy
Rozgrzewa niestrudzenie
Zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz
Czekam na wiatr co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz
Ulice mgłami spowite
Toną w ślepych kałużach
Przez okno patrzę znużona
Z tęsknotą myślę o burzy
A słońce wysoko wysoko
Świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie
Zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz
Czekam na wiatr co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz
Źródło: Musixmatch
Autorzy utworu: Jackowska Olga / Jackowski Marek Norbert

Rowy, lipiec


Inowrocław, czerwiec

Rowy, lipiec

Rowy, lipiec

Kujawy, czerwiec

Kaszuby, czerwiec


Rowy, lipiec


Rowy, lipiec

Rowy, lipiec


Smołdzino, lipiec


Ulinia, lipiec
Karwieńskie Błota, lipiec


Karwieńskie Błota, lipiec

Karwieńskie Błota, lipiec
Karwieńskie Błota, lipiec



Karwieńskie Błota, lipiec


Piaski, sierpień


Piaski, sierpień

Elbląg, sierpień

Tolkmicko, sierpień


t
Tolkmicko, sierpień


Jez. Wigry, sierpień

Supraśl, sierpień

Mielnik nad Bugiem, sierpień

Zamość, wrzesień

Svidnik Słowacja, wrzesień


Stańczyki, sierpień

Komentarze

Popularne posty