Podróże Salamandrą - cmentarzysko Odry



Do tego miejsca dotarliśmy po około tygodniu naszego dwuipółmiesięcznego szwendania się po Polsce. Gdzieś w pobliżu Kaszub to jest, teraz czytam, że powiat człuchowski. W wiki stoi o tym tak:

"Cmentarzysko w Odrach – stanowisko archeologiczne kultury wielbarskiej wiązane z osiedleniem Gotów i Gepidów w pierwszych wiekach n.e. podczas ich wędrówki ze Skandynawii nad Morze Czarne. Cmentarzysko leży na wschodnim brzegu rzeki Wdy (Czarnej Wody) w pobliżu wsi Odry. Stanowisko zajmuje 16,91 hektarów na terenie rezerwatu archeologiczno-przyrodniczego "Kamienne Kręgi". Obejmuje 10 kręgów kamiennych i 29 kurhanów, czasem ze stelą."

Dojeżdżaliśmy tam na wieczór, a więc z założeniem pozostania na noc. Podobne miejsce zwiedzaliśmy i w podobnym spaliśmy vanowo rok temu, w Grzybnicy, niedaleko Koszalina. Jechaliśmy więc jak po swoje, wiedząc, że tam się będzie dobrze spać. Dobrze, bo przez stulecia w okolicy udowodnione, wiadomo że to miejsca w ostępie leśnym no i w spokoju od większej grupy ludzi, bo powiedzmy wprost, że spanie praktycznie na cmentarzu lub tuż obok niego - na parkingu, wielu zwolenników nie ma. 

Przypomnę, albo napiszę prosto, że tego typu cmentarzysko, to plac w lesie z kurhanami lub głazami nagrobnymi. Sięgają, jak napisane wyżej, początków poprzedniego tysiąclecia.


Dojechaliśmy do Oder pod wieczór, za jasności jeszcze. Obiekt, jako muzeum był już formalnie zamknięty. Formalnie, bo do 17 czynny. Tyle, że zaraz po nas zajechały na parking jakieś dziewczyny, może starsze dziewczyny i stwierdziły, że brana otwarta. I weszły. My za nimi. Zaoszczędziliśmy bo normalnie wejście było płatne. Małą kwotę, jakieś 5 pln ale jednak. Dziewczyny też się okazały fajne. Jakieś ezoteryczki amatorki. Jedna nawet na bębnie tam grała, co uwieczniłem na poniższym filmie.

 

Cmentarzysko było mniejsze niż to w Grzybnicy ale miało jakby większą zmienność sytuacji i atrakcji. Zaistniała zresztą ciekawa różnica. Zauważyłem, że Grzybnica, filia muzeum w Koszalinie była nastawiona na naukowy charakter sprawy. Zarządca Oder natomiast poszedł w ezoterykę. Mniej ważna była historia tego miejsca, bardziej to, że miejsce "x" ma magiczną moc, a woda w kałuży igrek cudownie uzdrawia. 





Okolica była piękna, więc dzięki między innymi pięknej aurze spędziliśmy w tym lesie nad Czarną Wdą miły następny dzień.







Niedaleko są też kurhany w Węsiorach jednak nie weszliśmy, bo o ile było bez biletów, to parking mieli strasznie drogi, kilkadziesiąt złotych. Wkurzyliśmy się.

Komentarze

Popularne posty