Podróże Salamandrą - drogi, bezdroża, zadupia

Kilka lat temu, spędzając lato na Mazurach, przejeżdżaliśmy przez wieś Notyst. Nie pomnę już, czy był o Notyst Dolny, Mały, czy Wielki. Skojarzenie mam, że było tam ledwie kilka domostw a główna droga we wsi przechodziła pomiędzy dwoma oborami tego samego gospodarstwa. Nie udało mi się na szybko odnaleźć zdjęć czy zapisek stamtąd dlatego zaznaczam, że to luźne skojarzenie, być może przekoloryzowane. Wieś ma ciekawą i ładną nazwą, zresztą trudną dla nas do zapamiętania i co chwilę mówiliśmy "Nugat", pewnie spoko mieszkańców, których nie chciałbym urazić obiektywną nieprawdą. Faktem natomiast jest, że dla nas, od tamtej pory Notyst stał się synonimem i symbolem wsi zabitej dechami. I na nic tu uwagi, że przecież Mutne, Puchły albo Kowale. 

Podlasie



Licheń


Kujawy



Tak się jakoś składało, że zawsze bywałem w regionach, które w tamtym czasie, a często i do dziś, mają opinię odludnych. W Bieszczadach piłem wódkę z warszawskimi outsiderami, Beskidu Niskiego było sporo, który w znacznym stopniu schodziłem, bywało też Podlasie. Przez te rejony przejechaliśmy w zeszłym roku, plus przez kilka innych. Dopadła mnie potem refleksja odnośnie "zadupiów", ale nie tyle w sensie zacofania, co wyludnienia lub małego zaludnienia.

Lubelszczyzna


Bieszczady



Wniosek ogólny jest taki, że chyba tutaj kraj się dzieli na północ i południe, a nie na Polskę zachodnią (A) i wschodnią (B). Jakby w części północnej, kolokwialnie pisząc, było mniej ludzi. Nawet w obszarach niespecjalnie z tego słynących. Z jeszcze wcześniejszego roku zapamiętałem dziwne wrażenie, gdy zaczęliśmy jechać jakąś ekspresówką przed Koszalinem. Wyłowiłem, że to nowa droga i zastanawiałem się, czy aby na pewno już oddana do użytku, bowiem była praktycznie pusta, a był to środek dnia w środku tygodnia. Na południu jednak, nieważne czy Śląsk, Małopolska czy Opolszczyzna, wszędzie ruch, wszędzie ludzie, duże aglomeracje. Żywy organizm.

Podlasie




Na Podlasiu, w Bieszczadach, Beskidzie Niskim już normalnie, jak wszędzie. Mazury oczywiście bywają nie ludne, ale to wybrane, małe obszary. Przynajmniej te zasadnicze i typowe Mazury. Już drugiego lata stwierdziłem wówczas, że tak najmniej ludny obecnie większy teren Polski to pas pod północną granicą, między Fromborkiem i Pasłękiem a Suwalszczyzną, przez okolice Bartoszyc, Węgorzewa czy Gołdapii. Formalnie są to Mazury, czy też Mazury Garbate, ale raczej się ten teren z Mazurami nie kojarzy. Bez porównania mniej jezior, inny typ lasu, inny koloryt okolicy. tam jeszcze się jedzie czy to wiejską drogą, czy to krajową mijając pojedyncze auta, po drodze mija się pojedyncze zabudowania, a przy atrakcjach turystycznych (piramida w Rapie, Okolica Gołdapi, Stańczyki np.) spotyka się pojedynczych korzystających. Czy relatywnie ciekawe te atrakcje? Zależy jakiej lub czyjej opowieści na ich temat się wysłucha, ale może być. 






Taki to jest tamten teren. Przypomniał mi się teraz może dlatego, że przeczytałem gdzieś wczoraj lub dziś, że odbyła się próba generalna śluzy na przekopanej Mierzei Wiślanej. Przepław przez mierzeję ma przecież dawać możliwość dotarcia z morza właśnie do Elbląga i dalej, do Kanału Augustowskiego. Ktoś napisał w komentarzu : "Po co śluza? Kajaki to można górą przenieść". 

P.S. Oczywiście zdjęcia z ciekawszych bezdroży. Z powiatowych i lepszych nie nadążaliśmy robić.




Komentarze

Popularne posty