Podróże Salamandrą - przekop Mierzei Wiślanej in progress


O przekopie Mierzei Wiślanej pisałem już kilkukrotnie, między innymi TUTAJ. Generalnie i w skrócie, nie jestem zwolennikiem tego przedsięwzięcia, patrząc pod względem: ekonomicznym, ekologicznym i geograficznym. Byliśmy na mierzei kilka lat temu, tuż przed kolejnym pierwszym wbiciem łopaty tam, i wybieraliśmy się minionego lata, podczas ponad dwumiesięcznego tripu. Byliśmy ciekawi, jaki etap sprawi i jak to wygląda.

Na mierzeję jechaliśmy z Gdańska. Przy przeprawie promowej Promu Świbno przystaliśmy na kawę. Spotkaliśmy jakichś fajnych państwa na rowerach i w trakcie rozmowy jeden gość od nich zaczął nawijać proporzekopowo. Nie powiem, żebym się z nim zgodził, ale przyznam, że w końcu ktoś mówił jakieś racjonalne w miarę argumenty, a nie: "byle nie dać ruskim ani euro", czy też "dawaj do przodu, wstajemy z kolan". Facet mówił mianowicie, że dzięki przekopowi przypłyną francuscy czy inni posiadacze jachtów z Morza Śródziemnego, bo u nas taniej, będą okrągły rok kotwiczyć, co da kasę lokalsom. Jakoś to brzmi. Ja jednak po pierwsze uważam, że dla francuskich jachciarzy ważniejsze południowe słońce i możliwość wypicia drinka, niż ciągłą walkę o życie i suchość pokładu na Bałtyku. Bo po zalewie to żadne żeglowanie. No i sprawa druga. Tam nie ma infrastruktury dla Francuza. Owszem, można ja zbudować, ale to są następne koszty. 


Teraz kilka obserwacji, że tak powiem, z bycia na miejscu i wywiadu. Jakiś pan stwierdził, że w tamtym miejscu morze tak pracuje, że ten przekop będzie co chwilę do odtykania.    


W porcie w Piaskach, czyli małym porciku na zalewie, tambylcy nie są zadowoleni z przekopu, bo boją się, że przypływający Francuzi zajmą im miejsce w porcie, które potrzebne im jest do zarabiania na życie. Port trzeba będzie rozbudować, a więc znów - dodatkowe koszty. 

Często przywoływano argument, że Zalew Wiślany jest za płytki dla statków i trzeba go będzie pogłębiać, a więc dodatkowe i to wielkie koszty. Przypominało mi się to, gdy w Tolkmicku albo Kadynach, a więc nad wodami zalewu, widziałem ludzi chodzących po jego wodzie. stali kilkaset metrów od brzegu, a wody mieli po kolana. Na ten widok przypominał mi się tytuł filmu "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".

Dla pewnej równowagi podzielę się jeszcze jedną obserwacją. Mało się o tym mówi, ale z tablicy budowlanej, jakiej się przyglądałem przed Elblągiem, częścią całego przedsięwzięcia jest renowacja drogi wodnej gdzieś na Mazury czy Suwalszczyznę, Kanałem Elbląskim. Nie wiem jednak, czy ta renowacja zawarta była w kosztach przekopu, jakie podawali. Raczej nie, a więc znów dodatkowe koszty. Może lepiej fabrykę postawić? Było to przy moście pontonowym, który w XXI wieku polegał na tym, że o jakiejś porze zamykano ruch kołowy na nim, most się jakby rozjeżdżał na boki i przepływały jachty. Wideoilustracja poniżej. 

Sam przekop natomiast w lecie wyglądał jak poniżej. Nie było sprawy trudno znaleźć przy głównej i chyba jedynej drodze przez mierzeję. Zrobiono specjalny parking, oglądających było dużo.






Komentarze

Popularne posty