Podróże Salamandrą - gdzie są macewy? Sejny


Do Sejn nie dotarłem nigdy wcześniej, mimo tego, iż bywałem w pobliżu. Hańcza przez nie nie przepływała, nie są to Mazury. Znałem natomiast, chyba od późnych lat 90-tych aurę wielokulturowości i wieloetniczności tego miasteczka, związaną Ośrodkiem "Pogranicze", Krzysztofa Czyżewskiego. Tego lata byliśmy znów bardzo blisko Sejny, a przede wszystkim byliśmy już w tak wielu miejscach, że po blisko dwóch miesiącach tripu wpadliśmy i tam.


Wieloreligijność na początek

Zaparkowaliśmy przy jakimś ciągu handlowym, ale też de facto przy centralnym placu miasteczka. Podążyłem za flagą unijną przy budynku Urzędu Miejskiego i jakoś tak prosto idąc doszliśmy za chwilę do synagogi.



Jak się okazało zwie się Białą Synagogą. Obecnego kształtu nabrała pod koniec XIX w., a obecny stan jest taki, jak na sąsiednich fotografiach.



Zwiedziliśmy środek, na który składała się wystawa z historii Żydów w okolicy, ale i jakieś dziecięce prace plastyczne. Oczywiście też wewnętrzny wystrój i architektura stanowiła walor sam w sobie. Obejrzeliśmy. W zasadzie ja obejrzałem, Beata została z tyły i widać było, że coś jej po głowie chodzi. 





Gdy byliśmy już przy wyjściu, zwróciła się pani obsługującej wystawę i punkt sprzedaży judaistycznej i krajoznawczej literatury. Pani, która - uprzedzając nieco fakty, musiała mieć ponad 40 lat:

- Proszę pani, chciałam zapytać, o taką rzecz. Ja tutaj byłam w połowie lat 90-tych. Teraz na parkingu za synagogą jest "polbruk", ale wtedy było co innego. Może pani pamięta kiedy zmieniono nawierzchnię?

Pani nie pamiętała. Albo raczej, pamiętała że zawsze tam był "polbruk" a od dawna "Sylwestry" na tym placu.


Zbiorowa pamięć i niepamięci

- Widziałeś jaka była zmieszana? Musiała gdzieś wyjść, może kłopotów z żołądkiem dostała z nerwów.

No nie widziałem i za bardzo nie wiedziałem dlaczego miałaby się denerwować?

- Bo ja pamiętam dobrze, że plac za synagogą był wtedy wyłożony jakimiś kamieniami i raczej na pewno to były macewy, żydowskie nagrobki.


Pomyślałem, że grubo. Faktycznie coś takiego, czyli de facto akceptowane zbeszczeszczenie nagrobków religii której dotyczy placówka pytanej przed chwilą pani to dosyć poważny kwas, despekt, aberracja. Trochę mi się chciało śmiać, a ciut zrobiło straszno, że to sytuacja żywcem jak z filmu "Pokłosie". Nawet okolica względnie w skali kraju ta sama. Szliśmy w stronę auta i targowisk, a ja w tle sprawdzałem, co ewentualnie internet wie na ten temat? Bardzo niewiele, albo zupełnie nic. Tylko tyle, że jakiś bardzo lokalny biedaportal pisał o odgrzebaniu macewy spod wyższych pokładów asfaltu i drogi na jakiejś ulicy Strażackiej. Że najprawdopodobniej były tam od czasów wojny, kiedy to żydowskie macewy służyły hitlerowcom za podkład na drogi. Hitlerowcom w czasie wojny, a dlaczego ewentualnie jeszcze w latach 90-tych?


Tak czy siak patrzyłem na oblegających okoliczne monopole i niemłodych jako na tych, którzy wzorem filmu "Pokłosie" wpieprzą nam gdzieś za rogiem, o zawiśnięciu na drzwiach stodoły nie wspominając. Zwiedzałem okolicę, a jak potem zszedłem się ze swoją żoną po raz kolejny w życiu, to powiedziała że coś tym bardziej jest na rzeczy. Jakaś sędziwa straganiarka, nie bezpośrednio, a za to z nieskrywanym wstydem potwierdziła jej że tak było. Że do całkiem późnych lat 90-tych zalegały tam jeszcze fragmenty kamieni które, z uwagi na pierwotne przeznaczenie zalegać nie powinny, bo moralnie i kulturowo nie powinno być na to zgody. 


Tym bardziej widziałem oczyma wyobraźni, jak butelki siedzących obok degustatorów lokalnego Mamrota zmieniają się w szkliste tulipany, a drzwi niedalekiej stodoły płomienieją moją czupryną. zjechałem jednak szybko siebie w myślach, żeby w schizy nie wpadać. Poszedłem dozwiedzać do końca powierzchowność miasteczka Sejny, z kulminacją przy katolickiej katedrze. Gdy wróciłem, znalazłem żonę po raz kolejny. Tym razem w pewnym małym sklepiku, przy głównym placu. Branży sklepiku nie wymienię, gdyż prowadząca go, fajna, miła i kulturalna pani, młodsza pewnie od tej ze straganu, ale na tyle już dorosła, że w latach 90-tch była w wieku posylwestrowym, potwierdziła na bank, literalnie w zasadzie, że jeszcze wtedy leżały tam macewy, rozjeżdżane, które z przełomem wieków gdzieś zabrano. Symbolicznie i oby nie proroczo niosłem w ręce kupiony hak na łańcuch do grilla i z daleka już odwracałem wzrok od kierunku, gdzie stało auto, obstawiając w myślach, które opony są przebite. A wiadomo przecież, że wszystkie.

Resume 

W domu, właściwie przed chwilą, zrobiłem głębszy research internetowy i też nic na ten temat nie znalazłem. Również teraz dopiero pomyślałem, że może zrobić go poza internetem? Temat placu za synagogą okazał się smutnawy jeszcze z innych powodów. Beata po widoku Sejn kolejny albo pierwszy raz stwierdziła, że świat który znała i widziała wtedy, odszedł, została sieciowość i unifikacja. Ja po raz pierwszy i zdecydowanie nie ostatni stwierdziłem, że Podlasie, a widać i ogólnie województwo podlaskie to terem w który, żeby znaleźć jakąś dziennikarską gównoburzę, wystarczy tylko zrobić kilka kroków. 


Komentarze

Popularne posty