Podróże Salamandrą - Sejny II


Po zrobieniu afery w synagodze w Sejnach, kroczyliśmy dalej po miasteczku, w myśl mojej zasady, że google goooglami, ale najfajniejsze jest własne odkrycie turystyczne. 


Akurat w tej sytuacji na drodze stanął nam budynek, wyrósł właściwie choć nie nagle:), budynek do którego nie powinniśmy wchodzić. Po pierwsze dlatego, że był to budynek z biurem poselskim PiS, po wtóre dlatego, że to budynek Muzeum Ziemi Sejneńskiej, a aż takiej sztampy jednak nie uznajemy. Beata jednak zawołała żeby wejść, bo warto. 


Faktycznie warto było zobaczyć PiS za kratami. Było tam też - również zamknięte - Biuro Poselskie Jarosława Zielińskiego z Prawa i Sprawiedliwości. To ten człowiek który, jako minister, kazał policjantom confetti ciąć, nosić za sobą parasol i kilka innych. 


Zamknięty był też monitor Informacji Turystycznej. "Działające" inaczej informacje turystyczne w woj. podlaskim będą mnie potem prześladować.


Rozpierzchliśmy się po tym dużym budynku trochę. Weszliśmy do sali, na ścianach której wisiały jakieś starsze czarno-białe zdjęcia obrzędów prawosławnych. Na końcu sali zaś, pod ścianą, jakiś kolo coś malował, jakby obraz. 



Zeszliśmy się i Beata szukała tego miejsca, co się tam chodzi piechotą. Otworzyła jakieś drzwi i stanęła w nich zagadując do wewnątrz, a ja, zostając na zewnątrz, usłyszałem tyleż zabawny co i absurdalny dialog:

- Czy to to miejsce?

- Nie. Tutaj ja sobie tylko przychodzę na papierosa. Pracuję obok, kursy prawa jazdy.

- A, to dobrze, bo my w sumie to podróżujemy.

- Jak tak, to piętro wyżej jest Muzeum Ziemi Sejneńskiej.

- Nie proszę pani, prawdziwe poznawanie regionów i ludzi odbywa się właśnie w WC, w przerwie na fajkę, tam i wtedy jest esencja, a nie sztuczne i ustawiane muzeum.

- To co pani chce wiedzieć?

- Pani spokojnie zapali jeszcze jedną.

Pani wyszła i okazała się bardzo fajną młodą dziewczyną. Nawijała klasykę raczej, czyli że dziura i bezrobocie. Co ją cieszyło, to że na Litwę można jeździć, bo stamtąd pochodzi, ale przy covidzie trudno. Dworek Miłosza w Krasnogrudzie fajny podobno jest. Informacja turystyczna najpierw była z jakąś panią, potem sam monitor, teraz już nawet tego nie ma. Rozwaliła mnie odpowiedź na pytanie, co też to tam za malarz działa?

- Lokalny artysta amator.

- A co maluje?

- Nie wiem, chyba bitwę pod Grunwaldem.


Rzeczone muzeum Ziemi Sejneńskiej odradziła bo słabe, a też fakt, że jak zobaczyliśmy cenę biletu, to nas „wygło”. Ciekawe natomiast, że w budynku Muzeum Ziemi Sejneńskiej nie było ani centymetra mapki regionu, o jakichś folderach turystycznych nie mówiąc. Takie to właśnie podlaskie.   



Komentarze

Popularne posty